sobota, 8 października 2016

Od Rose CD. Ryan

Kiedy spędzałam czas z James'em, nagle rozległo się pukanie. 
- Otwarte. - krzyknęłam nie ruszając się.
W drzwiach stanął Lane. Oboje gwałtownie wstaliśmy. 
- James - kiwnął głową w jego stronę na przywitanie. - Rose. - spojrzał surowo na mnie. 
Powiedział.. On mu o tym powiedział ! 
- Zabije gnoja... - szepnęłam prawie niesłyszalnym głosem do siebie. 
- Ehh.. Rose. Proszę możemy porozmawiać na osobności ? - pytał lider
- Nie. - oboje mężczyzn zdziwiło się. - James może wiedzieć, ufam mu. Jako jedynemu. 
Lane westchnął. 
- Dlaczego nie wspomniałaś w raporcie, że zemdlałaś przez leki ? 
- Ponieważ to nie dotyczyło misji. - broniłam się
- Dlaczego nie wspomniałaś że jeszcze bierzesz leki ? Okłamałaś mnie ! - warknął, a ja aż podskoczyłam. 
- Nie mogłam od tak tego rzucić ! - odwarknęłam, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Musiała obniżać dawki co jakiś czas, bo inaczej to by się niedobrze skończyło liderze. - wtrącił się James. - Przepraszam za wtrącanie się, ale taka prawda. 
Westchnął głośno. 
- Razem z Kyle'm jesteś moim doradcą, nie możesz ukrywać przede mną takich tajemnic. 
- Przepraszam. - spuściłam głowę.
- Zawieszam Cię. - dodał
Gwałtownie spojrzałam w jego stronę.
- Nie możesz ! - podniosłam głos, a James zaczął mnie uciszać. 
- To Twój lider, opanuj się. - mruknął, łapiąc mnie za prawe ramię. 
- Rose, robię to dla Tw.. - zaczął Lane
- Nie mów tego. - przerwałam mu. - Rozumiem. Jestem zawieszona.. 
Kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł. 
- Zabije go. Zabije gnoja.. 
- Czyżby nowy nabytek sie dla Ciebie nie sprawdził.. - zasugerował James
- Dokładnie.
Tylko drzwi numer pięć stały mi na drodze do uduszenia tego szczura. 
- Co sie stało ? - spytał kiedy weszłam do środka
- Nie warto, Rose. - słyszałam głos James'a który przyszedł za mną. 
Szybko znalazłam się przy łóżku gdzie znajdował sie Bielikow. W mgnieniu oka zacisnęłam dłoń na jego krtani. Byłam słabsza niż zazwyczaj, ale złość dodawała mi więcej siły.
- Prosiłam żebyś nie mówił o lekach ! - krzyknęłam. 
- Prosiłaś, ja nikomu nie pomagam. - zapał mnie za nadgarstek ale nie puściłam jego szyi, za to wbijałam w nią paznokcie, aż ślady stawały się czerwone. 
James w końcu nie wytrzymał. 
- Do cholery, Rose. Zostaw go ! - warknął łapiąc mnie za lewę ramię i przyciągnął do siebie, a ja syknęłam z bólu. - Idiotko, nie rób więcej problemów. 
- Zamknij się James, to nie Twój interes ! - warknęłam. 
- Oboje się kurwa zamknijcie i wynocha ! - wtrącił się Ryan. 
- Jesteś tylko szeregowym, nie masz prawa mi rozkazywać ! - spojrzałam na niego.
- Bo Cię kurwa posłucham ! - warknął. 
Nagle James stanął przed nim
- Jako jej podwładny masz obowiązek jej słuchać. Sprzeciw się jeszcze raz wolny jeźdźcu, a mamy wolne izolatki. - odparł James, a mnie ogarnęło ogromne zdziwienie. 
- Jakiś gówniarz nie będzie mi mówić co mam robić. - warknął.
- Gówniarzem jesteś tutaj tylko ty. - wtrąciłam się. 
- Wiek to nie tylko liczby, ale tutaj obowiązuje hierarchia. - dodał James, a po chwili spojrzał na mnie. - Ty też teraz nie jesteś bez winy. Dobrze że Lane zawiesił Cię w obowiązkach bo inaczej, zostałabyś za to teraz ukarana. - warknął. 
Ty mała cholero !
- Chodźmy. - odparł. 
Z James'a spojrzałam na Ryan'a.
- Te wilkołaki nie są niczemu winne, ale przypominam że ja nie mam serca. - odparłam stanowczo. - Lane się dowie, prędzej czy później. - skierowałam sie w stronę wyjścia, razem z James'em. 
Wychodząc spojrzałam na niego i posłałam mu wredny uśmiech. 
Powiedział coś ale go zignorowałam i zamknęłam drzwi. 
- James.. - złapałam go za dłoń. - Dziękuję. 
- Jak zawsze do usług, moja pani. - puścił mi oczko. 
- Debil. - zaśmiałam się. 

<Ryan?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

1. Proszę nie obrażać członków bloga.
2. Jeżeli należysz do bloga, proszę o podpisywanie się imieniem i nazwiskiem swojej postaci.
3. Wulgarne komentarze będą usuwane.