Wszelka walka jest dla nas, ludzi koloni, zakazana. Możemy tylko obserwować, w najgorszym razie możemy się bronić tylko spowalniając ich...
Biegli na dwóch nogach - jak ludzie. Nie strzelali, tylko biegli.
Odwróciłam się i to był mój błąd.
Kiedy spojrzałam w ich stronę zaczęli celować.
- Cholera jasna... - jęknęłam rzucając się w bok. Było ich przecież tylko trzech.. tylko...
Przeczołgałam się i znów zaczęłam biec.
Dlaczego nie mogę ich zgubić ?!
Powtarzałam sobie tylko jedno:
Nie daj się zabić, Rose.
Nie zdążyłam wyhamować, odbiłam się od klatki piersiowej obcego, lądując na ziemi.
- Odejdź ode mnie. - drugi pochylił się nade mną - Nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam panicznie.
Ignorując mnie dotknął moich włosów, a ja zaczęłam się trząść. Okazywałam słabość. Nie mogłam, nie chciałam !
Zamknęłam oczy, wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w obiektyw.
- Nie dotykaj mnie. - odpowiedziałam stanowczo miażdżąc go wzrokiem. Na pewno mnie nie rozumiał, ale zabrał "łapę" z mojej głowy.
Wstałam gwałtownie, a ten na którego wpadłam strzelił mi w lewe ramię. Ledwo utrzymałam się na nogach, obcy który klękał przy mnie złapał za broń kolegi mówiąc coś bardzo głośno w jakimś języku.
Spojrzałam na ranę, kawałek pocisku utkwił w moim ramieniu.
- Kurwa.. - warknęłam pod nosem, kiedy poczułam ból. W tym momencie obcy mnie popchnął, a drugi zaczął wyciągać coś podobnego do liny.
Zanim zareagowałam, zapadła ciemność, krwista ciemność. Zdążyłam wcisnąć tylko na ślepo jakiś przycisk na urządzeniu które dał mi Ryan..
Obudziłam się przywiązana do drzewa. Zorientowałam sie że nie mam żadnej broni przy sobie.
- Jak śmieli mnie dotykać ?! - wysyczałam rozglądając się.
Moje bronie były parę drzew dalej.
- Żeby zabierać kobiecie broń.. i .. ! Niech tylko ich dorwę... - siedziałam właśnie w samej bokserce i spodniach od munduru... Rozebrali mnie. Nie do końca, ale bez kurtki od mojego munduru czułam się niezręcznie... Wszystko było tylko paręnaście centymetrów ode mnie. W każdej chwili mógł na mnie trafić jakiś mutant. Byłam wystawiona jak na talerzu. Nie wiem ile spałam. Parę godzin, parę minut. Spróbowałam medytować ale to naprawę było trudne kiedy ręce miałam z tyłu i jeszcze tuliłam nimi drzewo, a na dodatek byłam ranna. Nie słyszałam nic w pobliżu. Przez paręnaście minut wsłuchiwałam się w głuchą ciszę.
- Like a small boat. On the ocean. Sending big waves. Into motion. Like how a single word. Can make a heart.. open. I might only have one match... but I can make .. an explosion.. - zanuciłam szeptem żeby zagłuszyć ciszę. - Ehh.. Las, noc, cisza, na dodatek rana piecze... chujowy dzień..- jęknęłam
- Jak śmieli mnie dotykać ?! - wysyczałam rozglądając się.
Moje bronie były parę drzew dalej.
- Żeby zabierać kobiecie broń.. i .. ! Niech tylko ich dorwę... - siedziałam właśnie w samej bokserce i spodniach od munduru... Rozebrali mnie. Nie do końca, ale bez kurtki od mojego munduru czułam się niezręcznie... Wszystko było tylko paręnaście centymetrów ode mnie. W każdej chwili mógł na mnie trafić jakiś mutant. Byłam wystawiona jak na talerzu. Nie wiem ile spałam. Parę godzin, parę minut. Spróbowałam medytować ale to naprawę było trudne kiedy ręce miałam z tyłu i jeszcze tuliłam nimi drzewo, a na dodatek byłam ranna. Nie słyszałam nic w pobliżu. Przez paręnaście minut wsłuchiwałam się w głuchą ciszę.
- Like a small boat. On the ocean. Sending big waves. Into motion. Like how a single word. Can make a heart.. open. I might only have one match... but I can make .. an explosion.. - zanuciłam szeptem żeby zagłuszyć ciszę. - Ehh.. Las, noc, cisza, na dodatek rana piecze... chujowy dzień..- jęknęłam
<Ryan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
1. Proszę nie obrażać członków bloga.
2. Jeżeli należysz do bloga, proszę o podpisywanie się imieniem i nazwiskiem swojej postaci.
3. Wulgarne komentarze będą usuwane.