Kiedy spędzałam czas z James'em, nagle rozległo się pukanie.
- Otwarte. - krzyknęłam nie ruszając się.
W drzwiach stanął Lane. Oboje gwałtownie wstaliśmy.
- James - kiwnął głową w jego stronę na przywitanie. - Rose. - spojrzał surowo na mnie.
Powiedział.. On mu o tym powiedział !
- Zabije gnoja... - szepnęłam prawie niesłyszalnym głosem do siebie.
- Ehh.. Rose. Proszę możemy porozmawiać na osobności ? - pytał lider
- Nie. - oboje mężczyzn zdziwiło się. - James może wiedzieć, ufam mu. Jako jedynemu.
Lane westchnął.
- Dlaczego nie wspomniałaś w raporcie, że zemdlałaś przez leki ?
- Ponieważ to nie dotyczyło misji. - broniłam się
- Dlaczego nie wspomniałaś że jeszcze bierzesz leki ? Okłamałaś mnie ! - warknął, a ja aż podskoczyłam.
- Nie mogłam od tak tego rzucić ! - odwarknęłam, ale nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Musiała obniżać dawki co jakiś czas, bo inaczej to by się niedobrze skończyło liderze. - wtrącił się James. - Przepraszam za wtrącanie się, ale taka prawda.
Westchnął głośno.
- Razem z Kyle'm jesteś moim doradcą, nie możesz ukrywać przede mną takich tajemnic.
- Przepraszam. - spuściłam głowę.
- Zawieszam Cię. - dodał
Gwałtownie spojrzałam w jego stronę.
- Nie możesz ! - podniosłam głos, a James zaczął mnie uciszać.
- To Twój lider, opanuj się. - mruknął, łapiąc mnie za prawe ramię.
- Rose, robię to dla Tw.. - zaczął Lane
- Nie mów tego. - przerwałam mu. - Rozumiem. Jestem zawieszona..
Kiwnął głową na pożegnanie i wyszedł.
- Zabije go. Zabije gnoja..
- Czyżby nowy nabytek sie dla Ciebie nie sprawdził.. - zasugerował James
- Dokładnie.
Tylko drzwi numer pięć stały mi na drodze do uduszenia tego szczura.
- Co sie stało ? - spytał kiedy weszłam do środka
- Nie warto, Rose. - słyszałam głos James'a który przyszedł za mną.
Szybko znalazłam się przy łóżku gdzie znajdował sie Bielikow. W mgnieniu oka zacisnęłam dłoń na jego krtani. Byłam słabsza niż zazwyczaj, ale złość dodawała mi więcej siły.
- Prosiłam żebyś nie mówił o lekach ! - krzyknęłam.
- Prosiłaś, ja nikomu nie pomagam. - zapał mnie za nadgarstek ale nie puściłam jego szyi, za to wbijałam w nią paznokcie, aż ślady stawały się czerwone.
James w końcu nie wytrzymał.
- Do cholery, Rose. Zostaw go ! - warknął łapiąc mnie za lewę ramię i przyciągnął do siebie, a ja syknęłam z bólu. - Idiotko, nie rób więcej problemów.
- Zamknij się James, to nie Twój interes ! - warknęłam.
- Oboje się kurwa zamknijcie i wynocha ! - wtrącił się Ryan.
- Jesteś tylko szeregowym, nie masz prawa mi rozkazywać ! - spojrzałam na niego.
- Bo Cię kurwa posłucham ! - warknął.
Nagle James stanął przed nim
- Jako jej podwładny masz obowiązek jej słuchać. Sprzeciw się jeszcze raz wolny jeźdźcu, a mamy wolne izolatki. - odparł James, a mnie ogarnęło ogromne zdziwienie.
- Jakiś gówniarz nie będzie mi mówić co mam robić. - warknął.
- Gówniarzem jesteś tutaj tylko ty. - wtrąciłam się.
- Wiek to nie tylko liczby, ale tutaj obowiązuje hierarchia. - dodał James, a po chwili spojrzał na mnie. - Ty też teraz nie jesteś bez winy. Dobrze że Lane zawiesił Cię w obowiązkach bo inaczej, zostałabyś za to teraz ukarana. - warknął.
Ty mała cholero !
- Chodźmy. - odparł.
Z James'a spojrzałam na Ryan'a.
- Te wilkołaki nie są niczemu winne, ale przypominam że ja nie mam serca. - odparłam stanowczo. - Lane się dowie, prędzej czy później. - skierowałam sie w stronę wyjścia, razem z James'em.
Wychodząc spojrzałam na niego i posłałam mu wredny uśmiech.
Powiedział coś ale go zignorowałam i zamknęłam drzwi.
- James.. - złapałam go za dłoń. - Dziękuję.
- Jak zawsze do usług, moja pani. - puścił mi oczko.
- Debil. - zaśmiałam się.
<Ryan?>